Kanapka z koktajlem z krewetek
To jedna z moich ulubionych rzeczy.
Moda na koktajl z krewetek nas ominęła, bo wychodziliśmy akurat z komuny, ale za Oceanem to sztandarowa pozycja bankietów końca lat 80′ i początku 90′. Są różne szkoły jeśli chodzi o sos, najczęściej to niestety sos niczym z podłego baru z hamburgerami (majonez+keczup), ja robię to wg Jamiego.
Mieszam gęsty jogurt z keczupem, sokiem z cytryny i brandy. Dodaję sól i pieprz. To baza.
Jeśli robię kanapkę, dodaję, jeśli mam, chilli, kolendrę, co mam w zapasach.
Krewetki najlepsze do tego są te w zalewie, bo to koktajlowe, ale dobrze oczyszczone. Tylko, że są strasznie drogie,więc kupuję je jak są na przecenie. Jeśli używasz mrożonych, nie kupuj koktajlowych, a tygrysie lub królewskie. Jeśli podajesz koktajl na imprezie, tak jak tutaj, zostaw je w całości, jeśli wkładasz do kanapki, urwij ogonki i pokrój w cząstki.
Krewetki rozmroź, umuj, skrop cytryną. Jeśli używasz tych w zalewie – odcedź je.
Sos mieszasz z krewetkami, na kanapce kładziesz sałatę, koktajl i sklejasz.
Potrzebujesz na 2 kanapki:
- 2 dobre bułki
- 100 gram krewetek
- 50 ml gęstego jogurtu
- 25 ml brandy
- sok z ćwiartki cytryny
- sól, pieprz – po szczypcie
- 2 listki sałaty rzymskiej
🙂 a smakuje cudownie, serio
A ja gupi kiedyś myślałem, że koktail z krewetek się pije 🙂
Wygląda smakowicie.